WYPADEK...
-
DST
70.00km
-
Czas
02:15
-
VAVG
31.11km/h
-
Aktywność Jazda na rowerze
dzien wstecz, lub w ten sam dzien, zastanawialem sie co by bylo, gdybym mial wypadek (jeszcze nie mialem wczesniej zadnego). nie wiem co to spowodowalo, byc moze to, ze dzien lub pare dni wczesniej kierowcy zaczeli mnie nie zauwazac, i wyjezdzac z podporzadowanych przede mnie (najgorzej to taksowkarz z wyjazdu z belzyc w lublinie, jak jechalem w strone niedrzwicy...). lublin, pozniej skret na belzyce, wojciechow, naleczow, lublin... jade wzdlug organowej, do domu zostalo niecale 2 km... czekam (?) na swiatlach kolo telekomunikacji... zielone, ruszam. jade szeligowskiego (jest troche z gorki), mijam po prawej real (do domu juz ponizej 1 km...), widze, ze zapala sie (?) zielone na skrzyzowaniu z czapskiego... przyspieszam, zeby przejechac... dolny chwyt, i >40 km/h... jakies 50 m przede mna auto skreca w strone reala... za nim stoja kolejna... ale ja mam zielone, jestem oswietlony z kazdej strony, przeciez nie ma mozliwosci, zeby mnie nie widzieli... przyspieszam do ok. 45 km/h..........
...wyjezdza starym polonezem na ok. 1s przede mna. zdazylem tylko przejsc z dolnego chwytu na gorny, odbic troche w prawo,i lekko zacisnac klamki... tylne kolo zdazylo sie na milisekundy zablokowac... zredukowalem predkosc do ok.35km/h, ale nie bylo juz wyjscia z tej sytuacji.
czas sie na chwile zatrzymal.
przez ten ulamek czasu zdazylem poczuc ogromny smutek... ze zaraz moj rower zostanie zniszczony... nie myslalem o sobie, fala smutku mnie zalala (moze to smieszne, ale w tej krotkiej chwili zdazylem tak wiele poczuc)... uderzenie przyjalem na lewa strone ciala...........
lezalem na ziemi... slyszalem jak rower jeszcze odbija sie od ziemi, spadajac wczesniej z duzej wysokosci...
odszedl... uleciala z niego dusza... :((
/zreaktywowalem go, po prawie 6 msc - 11.04.11r. odbylismy pierwsza jazde - musze sie na nowo z nim oswoic, dalej nauczyc sie prowadzic tego nerwowego rumaka... tchne w niego jeszcz wieksze uczucie, zespoli nas to ze soba jeszcze bardziej niz przed wypadkiem, bedziemy mocniejsi.../